Z dużej chmury mały deszcz - z wielkiej awantury mogą wynikać małe problemy. Głową muru nie przebijesz - oznacza ,że są takie problemy których nie uda się pokonać. Reklama
Trudne jest życie kibica TEXOM Sokoła Sieniawa. Drużyna która jeszcze niedawno biła się o awans do 2 ligi, będzie zimować na 14. miejscu z niewielką przewagą nad Wisłą Sandomierz, która otwiera grupę zagrożoną spadkiem. Klub z powiatu przeworskiego czeka dużo pracy w przerwie zimowej.
Wiemy, że nie wszystkie chmury produkują deszcz, który uderza w ziemię. Niektóre mogą produkować deszcz lub śnieg, który wyparowuje zanim dotrze do ziemi, a większość chmur nie produkuje żadnych opadów. Kiedy pada deszcz, wiemy z pomiarów, że krople są większe niż milimetr.
Wiadomość Z wielkiej chmury bojkotu graczy spadł mały deszcz w War Thunder. gry MMO. 27.05.2023 13:34. Zobacz: Wiadomość. Z wielkiej chmury bojkotu graczy spadł mały deszcz w War Thunder.
Kanada - bobry, świszcze, syrop klonowy, piękne widoki i nasi ulubieni kierowcy F1. Czego chcieć więcej?Zapraszamy na omówienie GP Kanady! Zastanawiamy się, czy o tytule mistrzowskim zadecyduje forma – Lytt til Z dużej chmury mały deszcz - Grand Prix Kanady 🇨🇦 - Sezon 1 Odcinek 3 fra Racing Softs Podcast direkte på mobilen din, surfetavlen eller nettleseren - ingen
NATO będzie miało więcej sił lotniczych i morskich w regionach zagrożonych agresywnymi działaniami Rosji, ale odkłada na później decyzje o rozmieszczeniu istotnych sił lądowych w nowych
5lRhr. Z WIELKIEJ CHMURY MAŁY DESZCZ co to znaczy Słownik wielkiej chmury mały deszcz co to znaczy. Definicja mały deszcz bywa znaczenie. Dziś jest Czwartek, 4 sierpnia 2022. Imieniny obchodzą: Protazy, Jan, Dominika.
Długi weekend otwarty otrzymaniem drugiej dawki Astra Zeneca nie sprzyja podejmowaniu wysiłku. Ale tak się składa, że dzisiaj mogę się posłużyć cytatami, które w zasadzie robią całą robotę. W sumie dobrze się składa, bo podcast, który pojawi się dzisiaj wieczorem znajdzie w poniższych cytatach swoje uzupełnienie i dopełnienie. A zatem: Fakt 1 czerwca 2021 Przed warszawskim sądem okręgowym rozpoczął się dwóch mężczyzn oskarżonych o szpiegostwo na rzecz Chin. Na ławie oskarżonych zasiedli: Wang Weijing, były dyrektor telekomunikacyjnego giganta Huawei, oraz były pracownik ABW Piotr D. Grozi im do 15 lat więzienia. Spider’sWeb+ 31 maja 2021 Od niemal 26 miesięcy (Wang) były dyrektor ds. sprzedaży w polskim oddziale Huawei przebywa w areszcie oskarżony o to, że razem z Piotrem D. byłym oficerem ABW prowadzili działania na rzecz chińskiego wywiadu. D. wyszedł z aresztu tymczasowego po pół roku po wpłaceniu poręczenia majątkowego. Wang mimo wielokrotnych wniosków o zwolnienie z aresztu, skarg do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i Rzecznika Praw Obywatelskich nie dostał zgody na zeznania z wolnej stopy. Argument za każdym razem był ten sam: sprawa jest za poważna i zachodzi ryzyko mataczenia. Fakt 1 czerwca 2021 Sprawa cieszy się wyjątkowym zainteresowaniem mediów, jest jednak rozpatrywana za zamkniętymi drzwiami. Dziennikarze nie mogą uczestniczyć w rozprawie. Tuż po wejściu na salę sądową prokurator Anna Karlińska złożyła wniosek o utajnienie procesu. Jak argumentowała, w tej sprawie powinna zostać wyłączona jawność z uwagi na możliwość obserwowania postępowania przez służby wywiadowcze obcych państw. “Na sali mogą być chińscy agenci” (Wyborcza 1 czerwca 2021) Z kolei Wang zgodził się na ujawnienie dokumentów i faktów, które dotyczą jego sprawy. Wyborcza 1 czerwca 2021 Wanga na rozprawę doprowadzono z aresztu. Przed wejściem na salę sądową jego obrońca mec. Bartłomiej Jankowski informował dziennikarzy, że jego klient czuje się niewinny i prosi, by podawać jego pełne dane, a zdjęcia pokazywać bez paska na oczach. Drugi oskarżony, informatyk i były kapitan ABW Piotr D., odpowiada z wolnej stopy. W areszcie siedział sześć miesięcy. Spider’sWeb 2 czerwca 2021 Sąd wczoraj na wniosek prokurator Anna Karlińskiej podjął decyzję o utajnieniu całego postępowania. Karlińska argumentowała, że zachodzi zagrożenie, że w obradach mogliby uczestniczyć członkowie obcego wywiadu. Co więcej, z publikacji prasowych, które już się ukazały na ten temat – i mogłyby się ukazać w przyszłości – mógłby ten obcy wywiad czerpać informacje. Dziś jak potwierdził nam obrońca Wanga, mecenas Bartłomiej Jankowski, sąd przychylił się do wniosku jednego klienta i zdecydował o zakończeniu aresztu Wanga. I czego tu nie rozumiesz? Pan posiedział 2 i pół roku oskarżony o szpiegostwo, rozpoczął się proces, który utajniono ze względu na możliwość uczestnictwa w posiedzeniach sądu przedstawicieli wywiadu chińskiego (i Bóg wie jakiego jeszcze), po czym puszczono pana do domu. Będzie odpowiadał z wolnej stopy. U niego w domu wiadomości z procesu – oczywista oczywistość – nie będą przeciekały do wysłanników obcych (Bóg wie jakich) służb. Nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem. Ale mnie się to nie klei. Inaczej: obawiam się, że te 2 i pół roku będzie nas wszystkich kosztowało. A uprzedzałem o tym rok temu. Wernyhora jeden: Wyborcza 14 sierpnia 2020 “Decyzje w sprawie rozwoju 5G będą miały głębokie konsekwencje dla Polski – w wymiarze politycznym, gospodarczym i cywilizacyjnym. Jednocześnie 5G jest elementem rywalizacji między mocarstwami. Dlatego zbyt wczesne, jednoznaczne opowiadanie się po jednej ze stron w tej grze wielkich mocarstw może zaważyć na przyszłości naszego kraju. Lepiej stać na uboczu jak np. Czechy i nie wtrącać się do gry wielkich, zwłaszcza, że obie strony mają zarówno plusy, jak i minusy” ? powiedział Ślazyk. “Biorąc pod rozwagę wszystkie za i przeciw, warto pamiętać, że w USA dominuje polityka utylitarna, podporządkowana sukcesowi wyborczemu. Jeśli po zbliżającej się elekcji za oceanem nastanie nowy prezydent, będziemy zmuszeni układać z jego administracją zupełnie nowe relacje i nie wiadomo czy nie na bazie dalszych ustępstw wobec Amerykanów. Z kolei Chińczycy na pewno zapamiętają, jeśli wyraźnie opowiemy się przeciwko nim. I za kilka lat, jeśli okaże się, że zwiększają oni swoją przewagę technologiczną, że kolejne technologie i standardy będą wychodzić z Państwa Środka (przecież już pracują nad 6G) mogą odmówić współpracy z państwami, które wcześniej pod wpływem USA uznały chińskie technologie za wrogie. Taki scenariusz oznacza, że Polska może wpaść w pułapkę technologicznego zapóźnienia wobec swoich bardziej pragmatycznych sąsiadów. Dlatego uważam, że postawa wyczekiwania na rozwój sytuacji to na obecnym etapie najrozsądniejsze wyjście dla naszego kraju” – dodał ekspert. W jego ocenie, pozostawanie neutralnym jest tym bardziej ważne, że działania USA (…) w rozgrywce z Chinami stara się aplikować proste rozwiązania na złożone wyzwania. “Jeśli w przypadku Huawei dyskusja o podejściu do tego producenta jako dostawcy sprzętu 5G ma charakter geopolityczny, tak przypadek aplikacji Tiktok pokazuje, że działania amerykańskie to proste reakcje na skomplikowane wyzwania między dwoma mocarstwami. Podczas gdy Huawei jest de facto jedynym na świecie dostawcą pełnej palety sprzętu i rozwiązań 5G, to Tiktok nie jest żadnym super innowacyjnym rozwiązaniem, nie ściąga więcej danych użytkowników niż FB, a znacznie mniej od Google. Serwery, na których gromadzone są te dane, co ciekawe, znajdują się w USA, a szefem firmy jest Amerykanin. Prezydent Trump mówi, że aplikacja będzie mogła działać dalej, jeśli zostanie sprzedana USA. Dość nieskomplikowane rozwiązanie ‘problemu bezpieczeństwa narodowego'” – wskazał ekspert. Podkreślił, że ewentualna rezygnacja “ze wszystkiego, co chińskie” byłaby, delikatnie ujmując, nierozsądna. “Powstaje pytanie – jeśli nie chińskie, to jakie? Europejscy producenci sprzętu telekomunikacyjnego wbrew pozorom co najmniej kooperują z producentami z Chin. Niemcy próbowali robić swoją sieć 5G z dostawcą europejskim i to po prostu nie zadziałało, ponieważ potencjalni konkurenci Huawei mogą zaoferować jedynie część rozwiązań dla 5G. Pamiętajmy też, że rozwój technologii dla Chin to doktryna państwowa, rozwijają się one tam raz szybciej, raz wolniej, ale konsekwentnie. Tymczasem w USA wszystko zostało oddane sektorowi prywatnemu. W efekcie USA przestały być liderem rozwoju technologii telekomunikacyjnych. Z kolei chociażby program kosmiczny Ameryki – to obecnie domena biznesmena wizjonera, któremu obecnie sprzyja fortuna i wyceny rynkowe, co wystawia projekt na ryzyko kryzysów finansowych, na które prywatny sektor jest bardzo wrażliwy. Tymczasem Chiny wpisały swój program kosmiczny na listę priorytetów państwowych i od dwóch dekad konsekwentnie realizują jego założenia. Bez względu na koniunktury” – podsumował ekspert. I na zakończenie – w dokumentach związanych z procesem „Staszka” Wanga wątek 5G w zasadzie nie istnieje. Można o tym poczytać w artykule w Spider’sWeb+. A o tym jaki jest stan naszych relacji z Chinami pisałem w tym tygodniu tutaj: Chiny – Polska: zmiana temperatury relacji? Mądry Polak po szkodzie. A o samej “aferze Huawei” pisałem 18 stycznia 2019 roku tak: “Afera Huawei”, albo słaby scenariusz filmu sensacyjnego, a 30 stycznia 2019 roku tak: “Afera Huawei” czyli wciąż nic nie jest jasne Wernyhora, czy tam inny Stańczyk, jak pragnę… Leszek B. Ślazyk e-mail: kontakt@ © 2010-2021
Zamieszczone przez Edek07 Czy powołując spółkę nie można było rozwiązać stowarzyszenia? To jest niezwykle ciekawe pytanie - prowokujące do przybliżenia choćby w kilku zdaniach okoliczności powstania spółki. Podkreślam w kilku zdaniach, bowiem ten okres (tj. nieszczęsna Szlaka z Pectusem i kabaretem, później śmierć Tomka, okres PO, powstanie spółki i okres do przejęcia praw) pewnie mógłbym opisywać przytaczając wręcz dialogi bardzo, bardzo długo. Nim o samym powstaniu spółki i próbie odpowiedzi na postawione pytanie, krótka (bo docelowo wymagająca przytoczenia wielu faktów) odpowiedź o genezę tzw. konfliktu w ramach stowarzyszenia. Jak pewnie w każdej organizacji bywa gdy pewne osoby sprawują władzę to naturalnym jest, że powstanie opozycja. Opozycji nie podoba się zazwyczaj wiele, oskarżeń pada wiele, insynuacji, itp. Najczęściej jednak atak bywa personalny, to personalia komuś nie pasują, a przecież powiedzenie mówi: "dajcie mi człowieka to znajdę na niego paragraf". Podobnie było w Poznańskim Stowarzyszeniu Żużlowym i to prawie od samego początku powstania, a będąc precyzyjniej od istotnego rozszerzenia składu osobowego w latach 2005 i 2006. Upraszczając (ale nie przekłamując) należy członków Stowarzyszenia od wspomnianych lat podzielić na tych związanych z Tomkiem Wójtowiczem i jego najbliższymi współpracownikami, na grupę neutralną (najczęściej to były osoby pracujące przy organizacji zawodów, dla których liczył się tylko żużel i nic poza nim) oraz tzw. opozycję, swego czasu zwaną "dwunastką". Te grupy, ich składy osobowe bywały płynne, niemniej trzon zawsze pozostawał ten sam. Relacje między "władzą" a opozycją także bywały różne, raz było ostro, raz współpracowano składnie, niemniej wzajemna nieufność pozostawała chyba zawsze, a w niektórych jednostkach była nad wyraz mocno zakorzeniona. O czym warto wspomnieć (choć to także osobna dłuższa opowieść), bo to chyba fakt nieznany - tzw. opozycja podejmowała próby obalenia zarządu, by wspomnieć sytuację gdy przed jednym z Walnych Zebrań Członków dopuszczono się wręcz szantażu, pokazując niby obciążające nas dokumenty księgowe, przedstawiając osobę nowego prezesa i oczekując natychmiastowej rezygnacji Tomka i mojej. Ale to inna historia, wielowątkowa, do której kiedyś może będzie okazja wrócić. W każdym jednak razie ten podział istniał (choć zawsze większość miała opcja "PRO Wójtowicz"), powodując wiele razy mniejsze lub większe zgrzyty i konflikty. Ten podział istniał także przed śmiercią Tomka. Tomek umarł 13 października 2009 r. Ta śmierć - tak nagła i niespodziewana wywołała totalny amok, w szczególności u tych, którzy zaliczali się do przyjaciół i bliskich znajomych/współpracowników Tomka. Tak naprawdę przez pierwszy tydzień nikt nie myślał co dalej z PSŻ, co dalej z żużlem w Poznaniu... Ale przyszedł moment gdy trzeba było uderzyć w stół i powiedzieć: Panowie, co dalej?! Myślę, że to miało miejsce po pogrzebie, na pewno po 20 października. 4 listopada upływał termin licencyjny, a czasu na działanie nie było wiele. Sytuacja finansowa (bo to zawsze był największy problem) nie była różowa, mimo iż był to rok, w którym miasto dofinansowało stowarzyszenie dodatkowym milionem złotych. W tamym czasie (po 20 października) wymagalne zobowiązania wynosiły podajże około 800-900 tys. zł, niemniej jeszcze jedna rata z miasta miała trafić na konto stowarzyszenia. W każdym jednak razie długi były pokaźne (ich geneza, data powstania, przyczyny rolowania przez lata, itp. - to także osobna historia), a koncepcji na pozyskanie finansowania nie było wcześniej przygotowanych i wypracowanych, które należałoby tylko wdrożyć (w latach wcześniejszych zawsze pożyczką ratował klub Pan Wiencek, niemniej już wcześniej w 2009 zapowiedział, że po tamtym sezonie na jego osobę w zakresie pożyczki liczyć nie można). Zarząd sam w sobie także funkcjonował okrojony, nie było Tomka, ale też drugi wiceprezes (a po powstaniu spółki - prezes stowarzyszenia) zawiesił (choć nie miał ku temu żadnych podstaw prawnych!) kilka tygodni wcześniej swoją działalność w zarządzie. Muszę to napisać (choć to dziwnie pewnie zabrzmi), ale to ja na swoje barki wziąłem wtedy misję ratowania żużla dla Poznania organizując spotkania osób zainteresowanych uratowaniem PSŻ. Tutaj chcąc być szczerym wobec wszystkich muszę wspomnieć, że być może ta lista uczestników nie była kompletna, niemniej z pewnością mentalnie odpowiednia, tj. były to osoby, które były najbliżej Tomka, które chciały ratować żużel, by ta śmierć nie była na marne! Być może źle to dziś brzmi (górnolotnie), ale proszę mi wierzyć - gdyby ktoś wtedy zapytał kogokolwiek z tamtego grona dlaczego to robi, usłyszałby, że dla Tomka. Innymi słowy do stołu usiadły osoby, które nie marnowały czasu na przepychanki, negocjacje między sobą, a na ustalaniu konkretów co do przyszłości żużla w Poznaniu. Muszę także napisać, że opozycja (jak też zawieszony przez siebie wiceprezes) nie wykazała się żadną inicjatywą, nie wykonała ŻADNYCH kroków by ratować PSŻ, żadnego kontaktu nie podjęła, by choćby się dowiedzieć czy ktoś będzie coś z tym żużlem robił czy nie. Tylko nadmienię (bo to także dłuższa opowieść), że rozważana wtedy była koncepcja by nie ratować I - ligowego klubu, a zacząć wszystko od zera w II lidze, ale upadła, z w/w motywacji ("by ta śmierć nie poszła na marne"). W każdym razie w toku dyskusji przeważał pogląd, że nikt nie wyłoży/nie pożyczy pieniędzy stowarzyszeniu, bo to ... stowarzyszenie. Wypracowana została natomiast koncepcja by powołać do życia spółkę prawa handlowego, do której wspólnicy wnieśliby kapitał, którym to kapitałem udzielono by pomocy Stowarzyszeniu. Myśleliśmy o Spółce Akcyjnej, niemniej po analizie kosztów funkcjonowania (zwłaszcza w początkowym okresie) zapadła decyzja by była do Sp. z Tutaj muszę podkreślić jedną, niezwykle ważną rzecz (szerzej kiedyś do tego wrócę): Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością nigdy NIE była moim CELEM jako forma organizacyjna klubu żużlowego, miała być TYLKO POTENCJALNIE środkiem (szybkim i tanim) do powołania (w drodze przekształcenia) spółki akcyjnej, która miała docelowo zarządzać PSŻ. To, że do tego nie doszło - jak napisałem, inna historia. 3 listopada powstała więc PSŻ Sp. z 3 i 4 listopada wspólnicy wpłacili kapitał, a 4 listopada spółka podpisała umowy z zawodnikami stowarzyszenia kupując wierzytelności, które mieli w stosunku do stowarzyszenia. Ten krok powodował jedno: Stowarzyszenie po raz pierwszy w historii w terminie licencyjnym nie miało zobowiązań w stosunku do zawodników i PIERWSZY RAZ w historii otrzymaliśmy bezwarunkową licencję na starty w I lidze!! Tutaj (dla osób mniej zorientowanych): w tamtym okresie, tj. 3-5 listopada występowałem (nie tylko ja zresztą) w dwóch rolach, tj. z jednej strony reprezentowałem spółkę, która miała pieniadze by uratować żużel w Poznaniu (a podkreślam: nikt innych koncepcji nie zgłosił, inne pomysły finansowania się nie pojawiły), z drugiej zaś po oddłużeniu (w stosunku do zawodników) stowarzyszenia - przygotowałem w imieniu stowarzyszenia komplet dokumentów, który pozwolił uzyskać w/w bezwarunkową licencję. To były bezsprzecznie najtrudniejsze dni w moim przekonaniu w historii tego klubu, biorąc pod uwagę liczbę operacji i dokumentów, które musiały powstać i ten ciężar, który z jednej strony motywował a z drugiej dołował - brak Tomka... Wtedy też w mediach pojawiła się informacja o powstaniu PSŻ Sp. z Komunikat z naszej strony jako spółki był dość precyzyjny, tj. spłaciliśmy długi stowarzyszenia i złożymy propozycję stowarzyszeniu nabycia od niego praw do rozgrywek I ligi. Osoby z dłuższym stażem na forum doskonale pamiętają co się wtedy za burza rozpętała na forum. Nagle ożyła opozycja, nagle miała najwięcej do powiedzenia, nagle zaczęło jej zależeć na PSŻ i nagle niby miała koncepcje na ratowanie klubu. Rzecz jasna mi oberwało się najmocniej, zarzuty o "prywacie Górznego" należały do najprzyjemniejszych Komisja Rewizyjna Stowarzyszenia zwołała w trybie pilnym spotkanie członków klubu, na którym reprezentowałem spółkę. Dyskusja była burzliwa, choć mimo wszystko konstruktywna. Dlaczego taka burza się rozpętała? Diagnoza jest prosta jak drut! Pewne osoby uświadomiły sobie, że swoją biernością po śmierci Tomka i tym, że nie "załapały się" do spółki, mogą utracić realny wpływ na funkcjonowanie klubu ligowego, powód do wypinania piersi tu i ówdzie, a jakże! Nie ma sensu w tym miejscu przytaczać tejże dyskusji, istotne z punktu widzenia przemian jest deklaracja, którą wtedy wypowiedziałem (a świadków mam pewnie z 40). Po pierwsze poinformowałem, że zarząd stowarzyszenia, którego byłem nadal wiceprezesem nie podejmie żadnych kroków (choćby mógł) dotyczących rozporządzenia prawem do I ligi bez zgody Walnego Zebrania Członków Po drugie - Spółka złoży Stowarzyszeniu (jego najwyższej władzy, tj. Walnemu) propozycję odpłatnego przekazania praw do udziału w rozgrywkach I ligi żużlowej Po trzecie - zarząd stowarzyszenia zwoła za około 3 tygodnie (od daty spotkania zorganizowanego przez Komisję Rewizyjną) Nadzwyczajne Walne Zebranie Członków PSŻ, którego przedmiotem obrad będzie propozycja złożona przez spółkę Po czwarte - (NIEZWYKLE WAŻNE!) Poinformowałem, że spółka NIE MA presji by te prawa nabyć! Jeżeli pozostali członkowie stowarzyszenia mają koncepcję jak dalej można w ramach Stowarzyszenia startować w rozgrywkach I ligi, to mają jeszcze 3 tygodnie (+dodatkowe 4 od śmierci Tomka) by pomysł sprecyzować i na nadzwyczajnym walnym go przedstawić i nie wyrazić zgody w głosowaniu na nabycie praw przez Spółkę. Po piąte - w przypadku znalezienia przez pozostałych członków stowarzyszenia koncepcji na finansowanie w sezonie 2010 drużyny w I lidze (i tym samym odrzuceniu propozycji spółki), deklaruję, że Spółka rozłoży spłatę zobowiązania stowarzyszenia w stosunku do niej na dowolne i korzystne, nieoprocentowane raty Po szóste - poinformowałem, że niezależnie od decyzji Nadzwyczajnego Walnego (czy przyjmie ofertę spółki czy też nie) w drugiej połowie grudnia zwołane zostanie Zwyczajne Walne, na którym podsumujemy rok 2009 a członkowie zarządu stowarzyszenia, którzy są równocześnie udziałowcami spółki złożą rezygnację z zajmowanych stanowisk w stowarzyszeniu (co faktycznie zrobiliśmy). Innymi słowy stan faktyczny wyglądał tak: Stowarzyszenie nie miało długów w stosunku do zawodników, miało bezwarunkową licencję i wszystkie karty w swoim ręku, bowiem to od decyzji Walnego miało zależeć kto pojedzie w sezonie 2010 w I lidze. Walne, które po rzeczonych 3 tygodniach się odbyło nie przyniosło ŻADNYCH pomysłów ze strony członków stowarzyszenia. Dyskusja skupiła się na tym co stowarzyszenie z tego (przekazania) mieć będzie i ewentualnie na personalnym ataku na ludzi ze spółki, natomiast kontrpropozycji jak utrzymać I ligę w ramach stowarzyszenia nie uświadczyliśmy. Suma summarum - większością około 90% członkowie stowarzyszenia zadecydowali o odpłatnym przekazaniu praw do rozgrywek i innych praw majątkowych i niemajątkowych PSŻ Sp. z (warto wspomnieć, że za kwotę nie mniejszą niż 400 000 zł, bo ta kwota będzie jeszcze istotną rolę odgrywała. Uff... Tyle tytułem wstępu (choć kilka pewnie istotnych aspektów pominąłem). Teraz odpowiadając na postawione pytanie: Czy powołując spółkę nie można było rozwiązać stowarzyszenia? Decyzja w tym zakresie należała do najwyższych władz Stowarzyszenia, tj. Walnego. Szczerze powiedziawszy nie widziałem wtedy takiej potrzeby (choć dziś są osoby, które mają mi to za złe), raczej wierząc w możliwość mimo wszystko współpracy. Moja wizja Stowarzyszenia (którą zresztą zgłaszałem i na spotkaniu, które Komisja Rewizyjna organizowała i na Nadzwyczajnym Walnym) szła w kierunku organizacji (współpracującej blisko ze spółką), która: a. skupia osoby (członków) zaangażowane przy organizacji imprez sportowych organizowanych przez Spółkę (bo jako takiego członkostwa w ramach spółki prawa handlowego nie ma), nawet z tego tytułu pobierając stosowne opłaty (dla swoich członków) b. organizuje (przy wsparciu materialnym Spółki) szkolenie młodzieży c. startuje w rozgrywkach młodzieżowych (Mistrzostwa Wielkopolski, MDMP) - przy okazji organizując te zawody d. pozyskuje środki z jednostek samorządu terytorialnego na szkolenie młodzieży oraz np. na organizację imprez edukacyjnych (choćby środki funduszu na wychowanie w trzeźwości) e. jest Organizacją Pożytku Publicznego i ma możliwość finansowania z 1% podatków (a grono potencjalnych darczyńców naprawdę spore, bowiem komunikować ten fakt i zachęcać do wsparcia miała spółka za pośrednictwem swoich kanałów - choćby rozgrywki ligowe) f. docelowo zostanie jednym z akcjonariuszy spółki akcyjnej, w którą PSŻ Sp. z miała zostać przekształcona. Tak ja tą współpracę widziałem i takiej jej chciałem. Dlaczego się nie udało? To już inna historia, teraz tylko jeden z aspektów. Wspomniałem w poprzednim wpisie, że będzie także o moich porażkach. Taka miała miejsce w drugiej połowie grudnia 2009 r. Pisałem już o tym, że zwołaliśmy w grudniu także Walne Zwyczajne, na którym zgodnie z zapowiedzią złożyliśmy (wspólnicy ze spółki) rezygnację z zajmowanych stanowisk w zarządzie PSŻ Stowarzyszenia. Jedynym członkiem zarządu, który nie podał się do dymisji był wiceprezes Pan Wiesław Lech. Koniecznością było uzupełnienie składu osobowego zarządu o 4 osoby. Jak zawsze i w różnych organizacjach zawsze wyborów pilnowałem, jak zawsze miałem wszystko odpowiednio poukładane by wyniki nie były zaskoczeniem, to wtedy albo przez zbyt dużo obowiązków, albo przez zaniechanie, albo też nie doceniając istoty sprawy, pierwszy raz nie byłem wierny zasadzie, którą kiedyś ktoś mądry mi przekazał, a brzmiącej: "demokracja, która nie jest poukładana nie jest demokracją, a totalną anarchią". Być może liczyłem, że wybory niezależnie jak się rozstrzygną i jaki zarząd wyłonią, w tych nowych realiach (brak ligi dla stowarzyszenia) nie będą jednak miały istotnego wpływu na funkcjonowanie klubu żużlowego. W tych wyborach większość w nowym zarządzie finalnie uzyskały osoby z tzw. opozycji, o której pisałem na wstępie. Co prawda w okresie mojego prezesowania w spółce współpracowaliśmy, dużo rozmawialiśmy i często kompromis udawało nam się wypracować, niemniej (i druga strona powie pewnie to samo) była to trudna i ciężka współpraca. A w sytuacji, w jakiej wtedy się znajdował żużel poznański (nieważne czy spółkowy czy stowarzyszeniowy) była potrzeba by obie organizacje patrzyły na ten żużel jako na wspólne dobro, które razem ale i każda z osobna stara się w ramach swoich możliwości pielęgnować i rozwijać. Tymczasem odnosiło się wrażenie, że osiągany kompromis, nawiązywana współpraca była złem koniecznym... Z perspektywy czasu mam o te wybory wtedy w grudniu 2009 r. do siebie duży żal, bowiem należało jednak do końca mieć nad wszystkim kontrolę i poukładać te wybory pod siebie (czytaj: pod bezkolizyjną współpracę). Na zdrowy rozum, jeśli zostało w nim tak niewiele osób, które znasz, Darku, to nie powinno wśród nich być zbyt wielu, którzy pałają do Ciebie wspomnianą nienawiścią. Może opowiem tak: ZNAM wszystkich członków zarządu Czy jest jakiś konkretny powód, dla którego ktoś mógłby odradzić przystąpienie teraz do stowarzyszenia? Bartku, Jeżeli masz ochotę i czas to działaj! Jestem ostatnią osobą, która by cokolwiek odradzała lub zniechęcała do działania. Jeżeli możesz (a wiem, że akurat Ty możesz swoją osobą i osobowością) wnieść dużo dobrego do tej organizacji to się nawet nie zastanawiaj i działaj! Dla dobra sportu żużlowego w Poznaniu niech się im uda, a jak z Twoją pomocą to tym lepiej! Tutaj prywatne opinie (w tym moje wspomnienia) nie mogą wpływać na sprawy istotniejsze. Choć szczerze powiedziawszy - będzie im bardzo ciężko wystartować, ze względu na sytuację ze stadionem, ale o tym i o przyczynach obecnych i niedawnych (spółki) problemów, innym razem, bo tutaj też nic nie dzieje się bez przyczyny. Ostatnio edytowane przez darkness ; 17-01-2012 o 02:17 pozdrawiam Dariusz Górzny
Dla CiebieMałe i Średnie FirmyDuże Firmy i Instytucje300 GB extra na 3 mies. w planach 5G, a do tego smartfon 5G w supercenieOferta dla nowych klientówPakiet usług Orange Love 2 mies. abonamentu za 0 złAbonament komórkowy i 300 GB w prezencie, internet i TV – zamów online i płać tygodniaSamsung Galaxy A33 5G 128 GB taniej nawet o 360 złTylko do 10 sierpniaPakiety Love z NetflixTeraz Netflix w pakiecie Orange Love StandardMasz już konto Netflix? Chcesz je założyć? Kup lub przedłuż Orange Love i skorzystaj z najlepszej oferty w wybranym pakiecie!Moc korzyści dla stałych klientówPrzedłuż umowę online – zyskaj 1 mies. abonamentu za 0 złWybierz ofertę ze smartfonem lub bez urządzeniaIm więcej numerów w Orange, tym więcej korzyściKolejna karta SIM z rabatem 20 zł/mies. Zamów już dziśDotyczy wybranych PlanówInternet domowy bez umowyWypróbuj światłowódTo Ty decydujesz, jak długo będzie trwać Twoja domowy dla naszych klientówZamów szybki internet przez internetCiesz się niezawodnym internetem z bliskimi. Kup online i zyskaj 2 miesiące abonamentu bez umowę na Orange LoveZostań z nami dłużej i oszczędzajPrzedłuż umowę online, odbierz 300 GB w prezencie i zapłać za pakiet usług do 10 zł/mies. mniej!Przedłuż umowę na internet domowy w OrangeKolejne miesiące z szybkim internetem domowymPrzedłuż umowę online bez wychodzenia z domu i płać do 10 zł mniej okazji w Sklepie FlexPrawdziwe okazje do 50% tylko pod osłoną nocyCodziennie aż do 9 miesiąca w Sklepie FlexSamsung Galaxy A33 5G lub A53 5G z rabatem 300 złTeraz iPhone 12 i 13 w supercenie!Postaw na styl i jakość AppleTylko online!Przenieś numer do Orange, a zyskasz 4 mies. abonamentu za 0 złDodatkowo czekają na Ciebie smartfony w supercenachJak nowe, a dużo tańszeOdnowione telefony w atrakcyjnych cenachProjekt wakacje!Najlepsze akcesoria na letnie wypadyRekomendowane dla CiebieProgram ReRazem możemy zrobić coś dobrego dla planetyOferta bez abonamentuWejdź do strefy Apple Usługi i telefony dla firmSzukasz oferty dla firm? Faktura VAT za usługi to za mało?Zobacz, co przygotowaliśmy dla Twojego biznesuBezpieczeństwoRyzyko cyberataków staje się jeszcze większeDowiedz się, jak nie paść ofiarą cyberprzestępców i zwiększyć bezpieczeństwo Twoich danychWarto być w Orange!Co środę odbieraj niespodziankę w Mój OrangeSprawdź, co w tym tygodniu przygotowaliśmy dla CiebieOferta bez abonamentuUrządzenia w świetnych cenachZapłać od razu lub wybierz korzystne raty 0%Oferta bez abonamentuKup Huawei MateBook D16, a tablet MatePad T10 LTE otrzymasz w prezencie za 1 złHBO Max w ofercie OrangeJeszcze więcej najlepszych filmów, bajek i serialiOglądaj jak, gdzie i kiedy chceszTo dziecinnie proste dać telefonom drugie życieOdsprzedaj go w OrangeМи допомагаємо Україні#мизвами #JesteśmyzWamiPoznaj zalety 5G w OrangeKorzystaj z najnowszej generacji sieci komórkowej!Szybko, wygodnie i z bonusem 10 GB!Doładuj konto w aplikacji Mój OrangeW 100% ze źródeł odnawialnychCzysta Energia od Orange Pakiet Korzystny 300Nie wiesz, co wybrać?Sprawdź recenzje telefonów i innych testowanych sprzętów
„Z dużej chmury mały deszcz” mówimy, gdy konsekwencje czegoś okazują się dużo mniejsze, niż się spodziewaliśmy, wynik czegoś jest niewspółmiernie mały w stosunku do oczekiwanego. Przykłady użycia: Tak krzyczała, wrzeszczała i co, nie dostałeś zadnej kary? Z dużej chmury mały deszcz. Zapowiadany hit kolejki zakończył się bezbramkowym remisem – z dużej chmury mały deszcz. Zobacz również - co znaczy
z wielkiej chmury mały deszcz